Dawid Tatarkiewicz

Dawid Tatarkiewicz „W Koło domu i do domu”

Kliknij by przejść do Galerii 3D


„Korzenie”
Korzenie dzielimy na wiązkowe i palowe. Mówiąc w uproszczeniu, pierwsze rosną wszerz, przez co płytko osadzają roślinę i niezbyt mocno trzymają ją w glebie. Przy rozłożystej koronie drzewa, działającej na silnym wietrze jak żagiel, łatwo się o tym przekonać - wykroty bywają wielkie i malownicze. Korzenie palowe odwrotnie: rosną bardziej punktowo, ale głęboko i mocno trzymają roślinę w glebie. Przyroda pełna jest analogii do ludzkiego życia, także duchowego. Bywa jego zwierciadłem. Zwykłe korzenie, wystające ponad drogę, mogą stać się kanwą do złożonej opowieści, czasem bar-dziej skomplikowanej niż rozłożyste lub splątane z natury systemy korzeniowe. Nie raz można się o nie potknąć, ale mimo to, a może właśnie dlatego, nigdy nie spojrzeć na nie, jako na elementy żywej tkanki przyrody. Współistniejącej z wieloma generacjami ludzkimi, w dodatku na wielu płaszczyznach, nie tylko tych związanych z fizyką czy ekologią, ale również - chociażby - ontologią. Na wystawie prezentuję trzy prace z cyklu „Korzenie”. Warto przyjrzeć się im z bliska, nim zrobią nam psikusa i podłożą nogę, zmuszając do bezpośredniej konfrontacji, wtedy zwykle bolesnej i nieskłaniającej do kontemplacji. A przecież to właśnie wydeptane na leśnej ścieżce kor-zenie bywają powiernikami niejednej wylanej łzy, niejednej opowieści, niejednego sekretu.
„W Koło domu i do domu”
Skłaniam się do tego, aby przyznać rację twórcom twierdzącym, iż każda fotografia jest swego rodzaju portretem. Oczywiście, można poddać to zdanie analizie, wykazując zarówno jego słabe, jak i mocne strony. Nie będę się jednak tym zajmował. Nie w tym miejscu. W 2018 roku pojechałem do Koła. Mijane obrazy - nie nadużywając mojej cierpliwości, za to korzystając z wrażliwości - subtelnie sugerowały możliwość ich sfotografowanie. Pozostało je tylko zebrać, utrwalić. Mniej więcej w tym samym czasie, dzięki Januszowi Nowackiemu, poznałem foto-grafie Ewy Andrzejewskiej i Wojtka Zawadzkiego. Okazało się, że nie tyle wyważam otwarte drzwi, co podążam podobną ścieżką. Ucieszyło mnie to. Lubię portretować. W studio fotograficznym, w trakcie drukowania prac, usłyszałem pytanie, które może kiełkować w niejednej głowie po obejrzeniu wystawy: - Takie ciemne? Tak ma być? - te fotografie są takie… smoliste. Odpowiadam: - Tak, tak ma być. Tak portretowałem to miasto, gdyż tak mnie nastroiło swoim klimatem i nierzeczywistym niemal, a przecież bardzo realnym pięknem. Podążałem Kołem, zataczając koło: zacząłem od stacji PKP i tam też skończyłem. Foto-grafie ułożone są chronologicznie, można prześledzić trasę, po której się poruszałem. Na tej trasie każdy dojrzały twórca ułożyłby jednak swoją, inną historię. Choćby dlatego warto fotografować. Na-wet to, co inni już sfotografowali. Niby w kółko to samo, ale własnym okiem - a więc: nigdy tak sa-mo.
Dawid Tatarkiewicz
Kliknij by przejść do Galerii 3D